Witajcie,
sezon letni,myślę,że możemy uznać za otwarty.Od dłuższego czasu cieszymy się piękną,słoneczną pogodą.Co za tym idzie,nasza garderoba obfituje w zwiewne sukienki,tuniki i krótkie spodenki.Zawsze na początku lata mam problem ze zbyt jasną karnacją,bo nie ma co się oszukiwać,ale bardzo blade,odkryte nogi nie wyglądają zbyt dobrze ;-) Niedawno podczas zakupów w Hebe zaopatrzyłam się w piankę brązującą do ciała marki Bielenda. Czytałam niedawno o niej pozytywne opinię,więc sama postanowiłam jej wypróbować.
Co mówi producent?
Wyjątkowy produkt brązujący do ciała,pozwalający w krótkim czasie uzyskać efekt naturalnej opalenizny.Pianka już w trakcie aplikacji nadaje skórze bardzo delikatnego,złotego kolorytu,który zostaje wzmocniony w ciągu 3-5 godzin po zastosowaniu.Delikatna formuła lekkiej pianki idealnie rozprowadza się po całym ciele,pozwalając na dokładną i równomierną aplikację,co minimalizuje powstawanie smug,zacieków,czy plam.Pianka jest wydajna,szybko się wchłania i pielęgnuje skórę.Efekt opalenizny utrzymuje się nawet do kilku dni.
UWAGI pomagające w uzyskaniu i utrzymaniu pożądanego efektu:
-przed aplikacją zaleca się wykonanie peelingu,zwłaszcza lokci i kolan lub ich nawilżenie balsamem do ciała,aby zminimalizować ryzyko zbyt ciemnego odcienia tych partii ciała,na te partie należy zastosować również mniejszą ilość pianki,
-przed pierwszym zastosowaniem zaleca się wykonać test na małej powierzchni skóry i odczekać 3-5 godzin,
-przed założeniem ubrać lub kontaktem z wodą odczekać do całkowitego wyschnięcia produktu,
-przechowywać w temperaturze pokojowej,
-produkt nie zawiera SPF i nie chroni przed poparzeniami słonecznymi
Podoba mi się opakowanie,jest iście wakacyjne,w słońcu mieni się na piękny,złoty kolor.Produkt posiada wygodną w aplikacji pompkę.Pianka ma bardzo lekką konsystencję,bez problemu się ją nakłada,szybko schnie(nie zauważyłam,aby brudziła ubrania).Pamiętam swoje pierwsze zetknięcie z tym produktem.Wieczorem,po wykonanym peelingu,zaaplikowałam produkt na ciało i...nic! nie zauważyłam kompletnie żadnego brązowego koloru na swojej skórze!Stwierdziłam,że albo pianka jest beznadziejna,albo moja karnacja :)) Na szczęście następnego dnia rano skóra wyglądała,jakbym wróciła z wakacji! Była muśnięta słońcem,kolor nie był pomarańczowy,co jest chyba kluczowe w produktach brązujących i samoopalaczach.Nie zauważyłam również żadnych smug,co zdarzało mi się w przypadku innych kosmetyków tego typu.Co najlepsze,opalenizna utrzymała się 4 dni!Kolor schodził bardzo równomiernie, po prostu stawał się mniej intensywny.Nie wysuszył mojej skóry.Jestem mega zadowolona z tej pianki i podejrzewam,że zagości w mojej kosmetyczce jeszcze na długi czas.Jedyny minus,to oczywiście zapach,chyba każdy kto przynajmniej raz używał tego typu produktu go kojarzy.Kosztuje około 20zł.
Skład:
Znacie ten produkt?
Do następnego!
Kasia
nie wszystkie samoopalacze dają natychmiastowy efekt, zazwyczaj trzeba na niego poczekać. też stosuje takie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam samooopalacz z vita liberata :D
OdpowiedzUsuńJa już przyzwyczaiłam się do swojej bladej cery i od lat się nie opalam, nawet tego typu kosmetykami :)
OdpowiedzUsuńWitam ja niestety nie polecam pianki straszne się po niej plamy robią. W upalny dzień tam gdzie człowiek się poci i zgina np ramię powstaje biała plama.
OdpowiedzUsuń